Testujemy: peeling enzymatyczny i maseczka nawilżająca Lirene

Po wakacjach moja skóra stała się szara i wymaga dodatkowej pielęgnacji. Postanowiłam wypróbować cieszące się dobrą sławą produkty Lirene.

Zdaniem producenta

Formuła peelingu enzymatycznego opiera się na aktywnym działaniu kwasów owocowych, które bez potrzeby tarcia skutecznie złuszczają obumarły naskórek. Peeling usuwa ze skóry wszelkie zanieczyszczenia nie podrażniając jej.

Maseczka nawilżająca marki Lirene aktywuje proces intensywnego nawadniania w głębokich warstwach skóry. Trwale stabilizuje poziom wody w komórkach. Zawarte w kosmetyku składniki wpływają zapewniają błyskawiczną i odczuwalną poprawę jędrności oraz elastyczności naskórka. Dodatkowa ochrona przed odwodnieniem jest zapewniona dzięki temu, że maseczka odbudowuje warstwę hydrolipidową naskórka. Cera staje się głęboko nawilżona, promienna i odświeżona. Maseczka jest przeznaczona dla osób pomiędzy 20 a 60 rokiem życia.

Testujemy!

Wyjątkowo testujemy dziś dwa produkty, ponieważ ich działanie się uzupełnia. Peeling enzymatyczny złuszcza naskórek przygotowując cerę do nałożenia maseczki. Dzięki tej kolejności drugi kosmetyk działa głębiej i skuteczniej.

Peeling enzymatyczny Lirene ma przyjemny zapach i kremową konsystencję. Po zmyciu go cera staje się bardziej promienna, ale nie ma na niej żadnych podrażnień. Jest gładsza i bardziej aksamitna. Mam jednak nieprzyjemne wrażenie ściągnięcia skóry.

Spośród szerokiej gamy produktów Lirene wybrałam maseczkę nawilżającą, ponieważ jest idealna dla osób w moim wieku. Maska ma podobny zapach do peelingu, dzięki czemu jej stosowanie jest naprawdę przyjemne. Łatwo zmywa się wacikiem z wodą. Po usunięciu produktu cera jest dobrze nawilżona i nie wymaga stosowania dodatkowych kremów . Co ważne, maska nawilżająca Lirene nie zostawia tłustego filmu i od razu można wykonać makijaż.

Lubisz nasze artykuły? Zostań fanką i kliknij TUTAJ

Więcej o:
Copyright © Agora SA