TikTok to jedna z najpopularniejszych obecnie aplikacji, która cały czas rośnie na sile dzięki coraz to większej liczbie użytkowników na całym świecie. Podobnie jak znane wszystkim portale społecznościowe należące do amerykańskiej Mety, TikTok stał się nie tylko narzędziem do wymiany treści między użytkownikami, lecz także sposobem zarabiania pieniędzy dla milionów ludzi.
TikTok - należąca do chińskiego giganta technologicznego ByteDance platforma - wstrzymał dostęp do swoich usług dla Amerykanów. Użytkownicy przebywający na terenie USA po otworzeniu aplikacji zobaczyli komunikat informujący o czasowej niedostępności platformy. Sytuacja ta wywoła niemałe poruszenie, głównie ze względu na funkcjonujące i dobrze prosperujące finansowo na TikToku profile oraz mikrofirmy.
Wstrzymanie usług aplikacji trwało jednak tylko kilkanaście godzin. Po tym czasie użytkownicy zobaczyli na ekranach swoich telefonów kolejny komunikat - tym razem wyrażający wdzięczność względem Donalda Trumpa, dzięki którego interwencji amerykańscy użytkownicy znów korzystać mogą z TikToka.
Decyzja TikToka o wstrzymaniu dostępności aplikacji dla amerykańskich użytkowników miała związek z przyjęciem w USA prawa, zgodnie z którym Chiny miałyby być zobowiązane do sprzedaży firmom amerykańskim większościowych udziałów w aplikacji. W niedzielę 19 stycznia obowiązywać zaczęło jednak inne prawo, na podstawie którego Donald Trump mógł odłożyć w czasie zablokowanie TikToka na terenie USA o kolejne 90 dni.
Efekt? Najpierw użytkownicy chińskiej platformy przeczytali komunikat o zaprzestaniu jej wywołanym działaniami amerykańskiego rządu. Następnie za swoiste wybawienie z tej opresji milionów ludzi, kiedy dostęp do aplikacji powrócił, uznano działania Donalda Trumpa. Specjaliści opisują to jako ogromną promocję prezydenta w obliczu początku prezydentury oraz jednoczesne poszerzenie grupy jego zwolenników o wielu użytkowników aplikacji - niezależnie od ich poglądów.
Na to pytanie wciąż złudnie szukać można pewnej odpowiedzi. Spekuluje się, że udziały w TikToku wykupi Elon Musk, choć zainteresowanie przejęciem kontroli nad platformą wyraził też miliarder Frank Macourt - właściciel projektu Project Liberty. Zagadką pozostaje również rola rządu w potencjalnych transakcjach.